31.08.2015

Relacja z turnieju Warheim FS

     W minioną sobotę odbył się pierwszy - historyczny - turniej w system Warheim FS. Koledzy z Będzina zaoferowali się, że zorganizują w swoim klubie Warzag taki event, a ja ze swojej strony pomogłem im jak tylko potrafiłem najlepiej.

Na turniej wybraliśmy się w składzie:
- Areo - Nieumarły tabor ludu Strigosu,
- Benek - Nieumarły poczet Krwawych Smoków,
- Wojtek - Elfowie Wysokiego Rodu z Ulthuanu,
- Redek - Zbrojne stado klanu Mors,
- Pepe (Ja) - Leśni Elfowie z Athel Loren.

     Po około godzinie jazdy samochodem i małych przygodach dotarliśmy w końcu na miejsce, gdzie zostaliśmy miło przywitani przez miejscowych graczy, a następnie rozpoczęły się potyczki.

      Na turniej pojechałem z nietypową jak dla mnie bandą bo zazwyczaj gram Khazadami, a tym razem wybrałem Leśne Elfy.

Leśniaki były w następującej konfiguracji:
Szlachcic -sztylet, saearath, średni pancerz, hełm, łuk elfów
Mag - sztylet kostur
Wieczny Strażnik - sztylet saearath, średni pancerz, hełm
Strażnik Ścieżek - sztylet, hełm, łuk elfów
Driada x 3
Minstrel - ze swoim sprzętem. 

W związku z tym, że nie bardzo miałem czas robić zdjęcia to dla łatwiejszego zobrazowania dołączam grafikę na której jest przedstawiona sytuacja przed rozpoczęciem potyczki (taka orientacyjna ofc).

I. Chata Guślarza - Wojtek - Elfowie Wysokiego Rodu z Ulthuanu. 

      Wojtek jako obrońca wystawiał się jako pierwszy, modele rozstawił wokół chaty. Ja natomiast jako strona atakująca podzieliłem swoją drużynę na dwie części, od strony zachodniej nacierały Driady wsparte Minstrelem, a od południa reszta ekipy.
Po wystawieniu wylosowaliśmy kartę pogody i okazało się, że na pole bitwy zstąpiła mgła, która skutecznie utrudniała strzelanie zarówno jednej jak i drugiej stronie. Driady wsparte Minstrelem dziarsko ruszyły w kierunku wrogich modeli, natomiast bohaterowie weszli do lasu aby mieć ewentualną ochronę przeciwko strzelaniu ale tak, żeby sami również mogli razić wroga strzałami oraz magią. Wojtek od pierwszej tury zaczął przemieszczanie modeli wystawionych za chatą w kierunku skąd podchodziły moje siły.  W związku z tym, że strzelanie jak i magia (wylosowałem magiczny pocisk) były skutecznie ograniczane przez mgłę postanowiłem zastosować rozwiązanie czysto siłowe. Zaryzykowałem, Driady już w drugiej turze przypuściły szaleńczą szarżę na nic nie spodziewającego się Szlachcica oraz Białego Lwa i dzięki dobrym rzutom udało mi się ich wyeliminować. Wojtek w związku z tym, że stracił 25% stanu liczebnego swojej kompanii już w drugiej turze musiał wykonać test rozbicia. Wyrzucił 11czyli o trzy za dużo, test się nie powiódł i potyczka dobiegła końca. 
     Udało mi się zarobić sporo kasy i po opłaceniu najemnego ostrza resztę zainwestowałem w dwa komplety płonących strzał, piekielną monetę oraz pierścień ognia zagłady.
 
Po podliczeniu punktów wyszło 17:3 dla mnie. 
 



II. Przydrożna świątynia - Grungnar Gundrikson - Khazadzi z Gór Krańca Świata.

     W drugiej potyczce moje losy skrzyżowały się z miejscowym graczem o krasnoludzko brzmiącej ksywie, a był nim Grungnar Gundrikson, który prowadził do boju oczywiście Khazadów. Banda Grungnara była dosyć liczna jak na krasnoludów, bo poza czterema bohaterami (Tan, Kowal Run, Długobrody, Łamacz Żelaza) w jej szeregach występowało aż pięciu Wojowników Klanowych. Ogólnie rzecz biorąc średni paring jak dla Leśnych Elfów, nie dość że banda liczna, z współczynnikiem wytrzymałości (WT) 4 to na dodatek z odpornością na magię wynoszącą 2.
     Podobnie jak i w poprzedniej potyczce podzieliłem swoją bandę na dwie ekipy: na lewej flance Wieczny Strażnik, Mag wspierani przez Minstrela mieli za zadanie zabrać dwie relikwie które były potencjalnie w moim zasięgu, a następnie zanieść je do świątyni lub wycofać się i razić wroga strzałami oraz magią (co nie jest takie proste jeżeli chodzi o Khazadów), prawa flanka to Szlachcic wraz ze Strażnikiem Ścieżek plus Driady. 
     Pozostałe dwie relikwie były centralnie przed nosem krasnoludów więc wiedziałem, że nie obejdzie się bez konfrontacji siłowej. Grungnar również rozmieścił swoich wojowników w dwóch ekipach i tak po mojej lewej stronie był Tan, Długobrody wspierany przez trzech Wojowników Klanowych, a po prawej Kowal Run, Łamacz Żelaza wsparci przez dwóch Wojowników Klanowych.
      Pogoda ponownie nie sprzyjała, nad polem bitwy wiał silny wiatr który utrudniał mi strzelanie - znowu ze względu na pogodę byłem zmuszony zweryfikować taktykę. Oboje od pierwszej tury ruszyliśmy dziarsko do przodu i już w drugiej turze ja wycofywałem się z relikwiami w kierunku mojej krawędzi stołu będąc gonionym przez Tana i jego przybocznych, natomiast na prawej flance Driady związały walką wręcz Łamacza Żelaza i dwóch Wojowników Klanowych w kolejnych turach wspartych Kowalem Run i trzecim Wojownikiem Klanowym, który jako pierwszy z prawej (GG) flanki przyszedł swoim kompanom z odsieczą. Diady z papieru nie są i dzielnie walcząc kładły model za modelem już w trzeciej turze posłały do piachu Wojownika Klanowego i Kowala Run, a w czwartej wysłały w objęcia krasnoludzkich bogów kolejnego Wojownika Klanowego. Grungnar widząc, że jego lewa flanka zaczyna się sypać pod naporem Leśnych Elfów poprzestał pogoni za moimi elfami niosącymi relikwie i rozpoczął forsowny marsz swoich sił z prawej flanki w kierunku lewej. Niestety jego działania nie przyniosły pozytywnych rezultatów, rozwścieczone Driady wsparte Szlachcicem rozszarpywały krasnoludy na strzępy. Potyczka zakończyła się w siódmej turze w której Driady zabiły Tana - ostatni model Khazadów który pozostał na stole.
      Niestety eksploracja po tej potyczce była marna, starczyło na opłacenie Minstrela, a resztę kasy zostawiłem w skarbcu.

Potyczka zakończyła się bez strat 20:0.



III. Natarcie - Benek - Nieumarły poczet Krwawych Smoków .

      Tą potyczkę zagrałem z Benkiem i jego wampirami dowodzonymi przez Krwawego Smoka. Benek był obrońcą i podzielił ekipę na dwie części i tak na mojej lewej flance stał Dreg z Gwardzistą, a na prawej w lesie ukrywał się Krwawy Smok, Nekromanta, drugi z Dregów, trzy Upiory i przyzwany Zombie. Ja swoje modele wystawiłem po prawej stornie stołu, miałem nadzieję na wprowadzenie przeciwnika w błąd w końcu elfy szybciej biegają niż nieumarli.
      Przed turniejem zagraliśmy z Benkiem dwa sparingi, które wygrałem bez większych problemów więc nie zdziwiła mnie dosyć ostrożna, a wręcz zachowawcza gra mojego przeciwnika - a może fakt, że miałem płonące strzały miał również na to wpływ.
      Pogoda tym razem mi sprzyjała - była słoneczna i bezwietrzna :) W kierunku Drega i Gwardzisty czającego się za domkiem wysłałem Wiecznego Strażnika z jedną Driadą, którzy bez problemów zabili osamotnionego ostatecznie Drega, ponieważ Gwardzista postanowił pobiec przez ruiny domu w kierunku pozostałej części mojej ekipy by w końcu utknąć w dwóch Driadach z których notabene ostatecznie jedną pokonał. W miedzy czasie Strażnik Ścieżek zabił jednego z Upiorów, natomiast Mag wysłał na tamten świat Zombie. W kolejnej turze Wieczny Strażnik mając przed sobą wolną drogę bez problemów przedarł się przez wrogie siły i doszedł do strefy rozstawienia przeciwnika, natomiast Driada, która go wspierała ruszyła w kierunku wrogiej bandy. W tym czasie pozostała część leśnej ferajny znajdująca się po prawej stronie stołu wysunęła się za bardzo do przodu (pomiędzy domek i jezioro) i tym samym wpadła w pułapkę. Nie mogąc się wycofać i ostrzeliwać wroga, który znajdował się wtedy już przed lasem, doszedłem do wniosku, że lepiej zaszarżować niż być zaszarżowanym. Walki były remisowe - nic wielkiego się nie działo. W ósmej turze Benek nie zdał testu i gra się zakończyła.
      W fazie po potyczce odkupiłem ogniste strzały x2 oraz rekrutowałem Strażnika Polany na ostatnią potyczkę. 

Tym razem wynik 17:3 dla leśnej ekipy.
 


IV. Pod Łysym Zbójem - Areo - Nieumarły tabor ludu Strigosu.

     Ponownie los mi nie sprzyjał i skojarzył mnie ze znajomym z którym grywam w rodzinnym mieście.
     Trzeba przyznać, że banda po drugiej stronie stołu prezentowała się całkiem okazale. Wampir, Nekromanta, 2x Dreg, Ghast, Ghoul, Gravier, 3xZombie (przyzwane) i niczym wisienka na torcie Ogr Ochroniarz. Dokładnie rzecz ujmując na mojej lewej flance znajdowały się Zombie wspierane przez Ogra, w centrum Ghas, Gravier, Ghoul oraz Strigoi, natomiast po prawej Nekromanta w asyście dwóch Dregów. Moja ekipa była raczej skupiona wokół Minstrela i Maga.
     Wylosowaliśmy pogodę - podobnie jak w poprzedniej potyczce i tym razem dopisało mi szczęście - pogoda była słoneczna :) Ale nie poprawiło mi to zbytnio nastroju bo jak tak sobie popatrzyłem na przeciwległy koniec stołu to szczerze powiedziawszy nie miałem pomysłu w jaki sposób to ugryźć, tym bardziej, że wampir umiał już latać. Pewnie byłoby ciężko przepchnąć się przez siły nieumarłych ale niespodziewanie z pomocą w drugiej turze przyszło mi zdarzenie losowe - nieoczekiwana zamiana miejsc - dzięki któremu Wampir, Nekromanta oraz jeden z Dregów znaleźli się między moimi modelami kosztem Szlachcica, Wiecznego Strażnika oraz Strażnika Ścieżek, którzy natomiast dostali wilczy bilet pomiędzy siły przeciwnika. Nie zastanawiając się długo zaszarżowałem czym się tylko dało w dwa pierwsze modele i ubiłem je. Bez wampira i nekromanty nieumarli nie mogą funkcjonować :)
     W związku z tym, że to była ostatnia potyczka odpuściliśmy sobie rozgrywanie fazy po potyczce, która i tak nie miałaby wpływu na wyniki turnieju.

Kolejna wygrana 18:2 



     Po podsumowaniu wyników okazało się, że zdobywając 72 pkt. wygrałem ten historyczny turniej. Dziękuję wszystkim przeciwnikom za bezciśnieniowe rozgrywki i miło spędzony czas. Szkoda, że zagrałem tylko z jednym miejscowym graczem.

Poniżej prezentuję ostateczne wyniki:
1. Pepe - 72
2.
Grungnar - 52
3. Grish - 51
4.Areo - 45
   Benek - 45
5. Krnąbrny - 41
6. Redek - 29
7. Radzik - 28
8. Ink - 20
9. Wojtek - 17