3.07.2020

Recenzja - Luther

     Jakiś czas temu postanowiłem kupić kota w worku ;) A mianowicie figurkę kolekcjonerską (limitowaną) od Heresy Lab Miniatures dedykowaną do Mordheim, która miała być stworzona od podstaw, a następnie rozprowadzona w ograniczonej ilości wśród fanów miasta potępionych. Nie bardzo wnikałem jakie były powody powstania tej miniatury ale zachęcony szkicami stwierdziłem, że kupię i to dwie. Obie miały być odlane w białym metalu ale covid-19 wszystko popsuł i ostatecznie nie mając wyboru zdecydowałem się na żywiczne modele. Miniatury otrzymałem w poniedziałek i od razu stwierdziłem, że podzielę się z wami jaki to Luther fajny jest lub też nie. Co prawda Luther na oficjalnej stronie HL jest teraz dostępny w zawrotnej cenie ok 500 dolarów i to na dodatek są to egzemplarze wybrakowane - co najlepsze jego ilość w magazynie systematycznie maleje więc istnieją zapaleńcy którzy mogą zapłacić taką kwotę za miniaturę lub też można spróbować szczęścia na rynku wtórnym - widziałem oferty zdecydowanie bardziej przystępne cenowo niż na stronie HL.
     Ok no to zaczynamy. Miłe zaskoczenie Luther został zapakowany w zgrabne pudełeczko wyposażone w gąbkę dzięki czemu oba egzemplarze dotarły do mnie w całości i bez najmniejszych uszkodzeń (niestety czytałem tu i ówdzie, że nie wszyscy odbiorcy mieli tyle szczęścia). Produkt Heresy Lab Miniatures został odlany z dobrej jakości żywicy, rzeźba jest szczegółowa i wyraźna. Miniaturę można złożyć w kilku wariantach ponieważ są ramiona z mieczem, łukiem czy też z magiczną miksturą lub wiosłem, są też trzy rodzaje głów - jest w czym wybierać. Niestety jakość odlewu nie powala i szczerze powiem nie wiem z czego to wynika. Bo jeden egzemplarz jest bez zarzutu natomiast drugi ma kilka wad które zakreśliłem na zdjęciach w kółko. O ile wady polegające na wypełnieniu otworu po pęcherzyku powietrza masą modelarską nie stanowią problemu to zrobienie lotek strzał wystających z kołczanu czy też zdobienia ubrania będą nie lada wyzwaniem. Tak jak napisałem nie wiem jaki jest powód wybrakowania jednej z miniatur, jest to pierwszy produkt od Heresy Lab Miniatures jaki do mnie trafił więc nie mam punktu odniesienia. Być może pandemia sprawiła, że producent najpierw nie mógł produkować, a później chciał to zrobić szybko - bo tam ludzie na Luthera czekają... no nie wiem. Ale jako pocieszenie każdy dostał zgrabną kostkę K6, jako pocieszenie na długi czas oczekiwania, a nie z tytułu możliwości dostania wybrakowanego towaru. Czy polecam produkty od Heresy Lab Miniatures, no na tą chwilę to chyba jednak nie. Jeżeli coś od nich jeszcze wpadnie mi w ręce i będzie ok to zapewne zmienię zdanie, bo figurka sama w sobie jest mega.
 











 
 

9 komentarzy:

  1. Aż się boję myśleć o Luthorze, który dzisiaj czeka w moim paczkomacie. Zwłaszcza, że ja z GSu to tylko kule armatnie umiem lepić (nawet do szpachlowania używam zamiast niego to putty white). Dobry hype się nakręcił wokół niego na początku. Aktualnie odnoszę wrażenie, że wpadki z jakością odlewów, sprzedaż na oficjalnym sklepiku po 500$ i "ekskluzywność" tego modelu uderzają mocno w "PR" Heresy Lab. Nie wiem, może się mylę. Gdybym była na ich miejscu to z tym KS też bym się wstrzymała, bo przez pandemię dużo ludzi ma mniejszą pulę do wydawania kasy na modele, niż przed nią. Owszem, chcą się pewnie zbiórką odbić finansowo (zwłaszcza, że gdzieś na grupie Mordheima szef HL wspominał, że cała sprawa Luthora wyszła im na srogi minus). Wydaje mi się, że lepiej by się stało gdyby Luthor trafił normalnie do sprzedaży a ekskluzywność polegałaby tylko na tym, że np.: pierwsze 1000 zamówień dostanie ową kostkę. Albo zestaw takich kostek (nie wiem, ze 4-6?).

    Co do tych sprzedawanych Luthorów za 500$ to mam przykre odczucia, że robią to ludzie, którzy chcą go recastować. Zwłaszcza, że na grupie Mordheima ostatnio przewijały się takie wątki i komentarze w stylu "oj nie masz swojego? nie ma sprawy zrobię Ci odlewy".

    Żywica jest materiałem wrednym. W mojej skromnej opinii nadaje się do ogromnej ilości rzeczy ale nie do modeli do grania. Model do grania to taki przy którym kiedyś może nastąpić kaprys zmycia. I co wtedy? Niby można jakimś denaturatem albo durostripem, bez zanurzania, tylko delikatnie pociągając szczoteczką do zębów, lekko zwilżoną w zajzajerze. Można. Ale po co, skoro plastik czy metal można jak człowiek wrzucić do specyfiku, przyjść po godzinie, wyjąć i wyczyścić. Nie martwiąc się o cokolwiek. Mało tego, nigdy ale to przenigdy nie trafił mi się "tłusty" metal albo plastik. O żywicy nie mogę tego powiedzieć. Raz wpadły mi w ręce "pytoodlewy" do Władcy Pierścieni. ŁOMATKOBOSKO! Pierwszy raz widziałam jak podkład spływa mi z figurki (uprzedzam - czyściłam modele przed podkładem i traktowałam je z należytą pieczołowitością). Drugi raz żywica od Modiphiusa do Fallout Wasteland Warfare. Do dzisiaj nie mogę pomalować podwozia Sentry Bota ani położyć podkładu na awiatorze. Nosz kuźwa, do dzisiaj i jeszcze tysiąc lat wprzód! Nie dlatego, że nie mam czasu. Po prostu tam są jakieś chakram-spoty.

    I tak nie mogę się doczekać swojej paczki. Raz, że wszystkich Luthorów użyję jako modele do kampanii RPG, dwa to cholernie ładne rzeźby, trzy - te kostki. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam kilka modeli z KS od HL, które są dobrej jakości. Problem z Luthorami moim zdaniem wynika z pośpiechu i mimo wszystko skali wyzwania. Gdyby HL mogło poświęcić produkcji tyle samo czasu, co modelom z KS, to pewnie takie wpadki by się nie zdarzały.

    Żałuję także braku metalowych modeli, może i detale nie byłyby tak ostre, ale jak napisał Paulina powyżej, metal to metal.

    Mimo wszystko czekam niecierpliwie na swoje dwa egzemplarze, a z tego bardziej wybrakowanego zrobię pomnik. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z czystej ciekawości, miałeś tylko jednego zamówionego? Bo jeśli więcej, to w sumie pytanie, czy wszystkie były w takim stanie.

    Pamiętaj też proszę, że 500$ jest wystawioną przez Heresy Labs ceną zaporową, by ludzie NIE kupowali go, bo jest loteria na grupie Mordheim dla ludzi, którzy się nie załapali i jeśli biorą udział w loterii, to dostają kod rabatowy zbijający tę cenę do 10 euro. Stąd znikające z ich sklepu egzemplarze, ale o tym pisał i Tuomas i Giuseppe na grupie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałem co tam na grupie się dzieje i o czym ludzie piszą. Kupiłem dwa egzemplarze i akurat jeden to bubel. Zrobię pomnik ;)

      Usuń
    2. Pomnik to zawsze dobry pomysł. :D

      Usuń
  4. Czekam na swojego i zobaczymy co połamane ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku dziejku, ile części! I braki! A ja się akurat targnąłem na całego kickstartera z Heresy Miniatures... no cóż, życzę powodzenia w walce z nim ;)

    OdpowiedzUsuń